Zapraszamy do zapoznania się z wynikami drugiej fali ogólnopolskiego badania KoronaMonitor – sondażu nastrojów Polaków w czasie epidemii. Badanie zostało przeprowadzone w dniach od 20 do 23 marca 2020.
Rośnie poziom zaniepokojenia epidemią, dostosowujemy zachowania i nawyki
Pojawiające się codziennie nowe informacje o kolejnych zarażonych oraz wprowadzenie 20 marca br. przez rząd stanu epidemii w Polsce spowodowały, że w ciągu tygodnia wzrósł o 10 punktów procentowych (pp.) poziom zaniepokojenia Polaków w związku z koronawirusem, natomiast optymizm mocno przygasł (-12 pp.). Obecnie 54 proc. Polaków przejawia pozytywne nastawienie (suma wskazań „wszystko będzie dobrze” i „będzie trudno, ale sobie poradzimy”), a 42 proc. – nastawienie negatywne.
Pogłębiająca się atmosfera niepokoju powoduje, że Polacy wprowadzają do swojego życia coraz więcej zachowań i działań ukierunkowanych na zmniejszenie ryzyka zarażEnia koronawirusem. W porównaniu do poprzedniego pomiaru, zdecydowanie więcej osób deklaruje unikanie innych osób – zarówno w ramach spotkań towarzyskich (+10 pp., wzrost do 78 proc.) oraz w ramach kontaktów zawodowych (+7 pp., wzrost do 33 proc.). Można więc powiedzieć, że akcja #zostanwdomu przynosi skutek, a Polacy coraz lepiej rozumieją powagę sytuacji.
Warto dodać, że najbardziej zdyscyplinowaną jest grupa szczególnie zagrożona i wrażliwa na działanie koronawirusa. Osoby w wieku 55 lat i więcej, wyraźnie częściej niż młodsi przedstawiciele naszego społeczeństwa, deklarują unikanie spotkań towarzyskich (84 vs. 70 proc. w grupie 18-34 lata) czy pełne dostosowanie się do zakazów i nakazów narzuconych przez władzę (86 vs. 68 proc. w grupie 18-34 lata).
Izolacja społeczna zmniejsza ocenę prawdopodobieństwa zarażenia się koronawirusem wśród znajomych, ale nie nas samych
W drugiej fali badania Polacy szacują niższe niż tydzień wcześniej, prawdopodobieństwo zarażenia się koronawirusem przez znajomych czy współpracowników (-5 pp., obecnie 32 proc.). Może to być efektem zauważenia realnych zmian w otoczeniu, w tym znacznego osłaienia kontaktów społecznych i zawodowych.
Zarażenie się bliskich określamy na podobnym poziomie jak przed tygodniem (21 proc.). Bardziej bierzemy pod uwagę osobiste zarażenie się koronawirusem. Uznaje to za prawdopodobne 21 proc. badanych, czym zrównuje się z oceną bliskich (tydzień temu byliśmy bardziej optymistyczni wobec siebie).
Koronawirus – jest coraz bliżej wielu z nas
Jeszcze tydzień temu 9 na 10 Polaków nie znało osobiście nikogo zarażonego lub w kwarantannie. Po tygodniu takich osób jest znacznie mniej (78 proc.). Odsetek osobiście przebywających w kwarantannie lub zarażonych jest statystycznie wciąż niewielki, choć tych ostatnich nieco przybyło. Wzrasta przede wszystkich odsetek znających innych w kwarantannie (w 2 fali badania to już 16 proc.), ale coraz więcej z nas dowiaduje się też o zarażonych znajomych (4 proc). Nic dziwnego, że zmniejsza się optymizm co do osobistego uchronienia się przed zachorowaniem (za nieprawdopodobne uznaje to już tylko 23 proc. badanych).
Zapasy dwutygodniowe powoli maleją, utrzymują się krótkoterminowe, tygodniowe.
Gdyby dziś nie było możliwości zrobienia zakupów, to nagromadzone w domach zapasy wystarczyłyby na przeżycie przeciętnie 12 dni. 41 proc. Polaków szacuje, że ze zgromadzonych w domach produktów byliby w stanie przetrwać maksymalnie tydzień (podobnie jak w pierwszej fali KoronaMonitor przed tygodniem). Nieco zmalała liczba gospodarstw, które mogłyby funkcjonować do dwóch tygodni (spadek o 4 pp. w porównaniu do badania IMAS z zeszłego tygodnia). Widać, że powoli zużywamy nagromadzone dobra, pewnie też nie gromadzimy już tak bardzo jak na początku ogłoszenia epidemii.
Co siódmy Polak nie kontroluje ilości zapasów w swoich domach i nie potrafi oszacować, ile udałoby się funkcjonować korzystając z tego, co ma. Do tej grupy istotnie rzadziej zaliczają się osoby po 55 roku życia.
WHO, Inspektor sanitarny oraz Minister Zdrowia stałymi autorytetami w zakresie postępowania z koronawirusem. Wrasta znaczenia farmaceutów. Spada autorytet Prezydenta RP.
Jeśli słuchamy jak postępować i radzić sobie podczas epidemii, stałym autorytetem cieszą się instytucje związane ze zdrowiem publicznym: Światowa Organizacja Zdrowia (na stałym poziomie 65 proc. wskazań), Sanepid / Główny Inspektor Sanitarny (62 i 61 proc.) oraz Minister Zdrowia, Łukasz Szumowski (58 proc. w pierwszym tygodniu pomiaru oraz 60 proc. w kolejnym tygodniu).
W sposób istotny wzrosło zaufanie do farmaceutów jako grupy, która może udzielać porad w kwestii koronawirusa. Początkowo tylko 16 proc. Polaków uznała ich za ważną grupę, obecnie już 24 proc, czyli prawie co czwarty Polak. Jak widać, udajemy się do farmaceutów nie tylko po środki lecznicze, ale i wiedzę w zakresie postępowania z koronawirusem.
Spada natomiast rola oficjalnych osób w państwie – Prezydenta RP (-6 pp., do 22 proc.) i Premiera (-4 pp. do 19 proc.) – jako źródeł informacji, wiedzy i porad w kwestii koronawirusa. Na stałym poziomie plasują się media publiczne (17 proc.), stanowiące autorytet zwłaszcza dla najstarszych (w grupie 55-74 lata).
Co po epidemii? Połowa Polaków na razie zajmuje się bieżącymi sprawami i o tym nie myśli
Niepewność i ciągłe zmiany sytuacji związanej z epidemią nie sprzyjają planowaniu przyszłości. Co drugi Polak w wieku od 18 do 74 lat w drugiej fali badania KoronaMonitor twierdzi, że nie myśli o tym co będzie „po”. Plany snuje jedynie 28 proc., a najwyższy odsetek planujących jest wśród najmłodszych – 38 proc. w wieku od 18 do 34 lat.
O czym myślimy dziś? Swobodne wypowiedzi na temat przyszłości pokazują, że najczęściej o wyjazdach (29 proc. planujących przyszłość po koronawirusie), pracy (24 proc.), normalności (19 proc.) i przerwanych lub odłożonych ważnych sprawach (20 proc.). Co ósma wypowiedź wskazuje na chęć większego dbania o zdrowie oraz zwiększenia intensywności kontaktów społecznych.
Po zmniejszeniu ograniczeń związanych z epidemią można spodziewać się boomu turystycznego, ale też intensyfikacji przerwanych czy odłożonych działań, zwłaszcza kojarzonych z utraconą normalnością.
Coraz mniej obawiamy się o zamknięcie sklepów czy brak towarów, ale czy będziemy mieli za co je kupować?
Po zeszłotygodniowej panice i realizacji dużych zakupów, zarówno rząd, jak i sieci handlowe zapewniały o utrzymaniu normalnego funkcjonowania sklepów. Polacy zauważyli to – istotnie mniej osób niepokoi się o brak towaru (spadek o 14 punktów procentowych), czy całkowite zamknięcie sklepów (-9 pp.).
Mocno jednak wzrosły obawy o to, czy będziemy mieli za co te towary kupować. Aż 72 proc. badanych uważa, że po zakończeniu epidemii ceny będą wyższe (wzrost o 13 p.p). Cztery piąte (80 proc.) obawia się, że wiele firm może być niewypłacalna lub ogłosić upadłość, a jedna trzecia (37 proc.) pracujących Polaków obawia się utraty swojego miejsca pracy (wzrost o 10 pp.).
Epidemia zwiększa przychylność Polaków wobec szczepień, ale tylko przeciw koronawirusowi, nie przeciw grypie
Doświadczenie epidemii znacznie zwiększa gotowość Polaków do zaszczepienia się, ale tylko przeciw koronawirusowi, nie przeciw grypie. Szczepionka na grypę co roku jest dostępna, ale korzysta z niej niewielki odsetek Polaków. Przed przyszłym sezonem skorzystać z niej planuje 34 proc. badanych, z tego 14 proc. na pewno. To więcej niż rzeczywisty odsetek szczepiących się na grypę, ale znacznie mniej niż dla nieistniejącej jeszcze szczepionki na koronawirusa.
Gdyby szczepionka na koronowirusa była dostępna, zaszczepienie się nią deklaruje 69 proc. Polaków w wieku od 18 do 74 lat, wśród których niemal połowa jest pewna takiej decyzji. Co ważne, tylko 11 proc. wyraża niechęć do takiego szczepienia, podczas gdy dla szczepienia przeciw grypie odsetek odrzucających jest niemal czterokrotnie wyższy – nie chce go aż 39 proc. pytanych.
Przyczyn epidemii koronawirusa Polacy upatrują częściej w działaniach przypadkowych niż spiskowych.
Spośród pojawiających się w obiegu społecznym wyjaśnień przyczyn epidemii, najbardziej prawdopodobne wydało się Polakom, że pandemia jest „efektem przypadkowego uwolnienia broni biologicznej”, tak zaznaczyło 38 proc. badanych. Nieco tylko mniej osób traktuje pandemię jako efekt „zaniku mądrości, rozsądku i zdolności przewidywania”. Blisko 1/3 Polaków wskazuje na ten właśnie aspekt, a w najstarszej grupie (osoby powyżej 55 roku życia), jest on istotniejszy niż w pozostałych (38 proc, natomiast w grupie 18-34 lat – 30 proc., a wśród 35-54 latków tylko 24 proc.).
W celowe działanie na szkodę ludzi wierzy 1/4 Polaków, w tym istotnie więcej osób do 55 roku życia niż starszych (osoby 18-34 – 33 proc., 35-54 – 28 proc., a osoby 55-74 już tylko 19 proc.). Podobny odsetek badanych, choć bez związku z wiekiem, kojarzy pandemię z efektem nadmiernej globalizacji świata (25 proc. badanych).
Młode osoby (w grupie 18-34 lata) istotnie częściej przypisują przyczynę pandemii dającemu się przewidzieć kryzysowi ewolucyjnemu. W tej grupie wiekowej jest 14 proc. zwolenników takiego poglądu, w porównaniu do 8 i 6 proc. w grupach starszych. Religijne wyjaśnienie – kara za grzechy – ma mały oddźwięk, uważa tak 6 proc badanych, więcej traktuje epidemię jak zrządzenie losu.
Dla zarządzających pandemią ważną informacją jest, że aż co piąty pytany Polak uważa, że nie jest ona niczym szczególnym.
Rolnicy bardziej zaniepokojeni niż ogół Polaków
Myśląc o skutkach epidemii koronawirusa COVID-19 połowa rolników z gospodarstw powyżej 10 ha spodziewa się negatywnych konsekwencji dla swojego gospodarstwa. Dla porównania, wśród ogółu Polaków tylko 1/3 ocenia, że pandemia negatywnie wpłynie na ich życie. Polacy boją się o swoje życie, natomiast właściciele gospodarstw nie tylko o życie, ale i wpływ na prowadzoną działalność, stąd obawy o przyszłość są większe niż w całej populacji Polaków. Ta różnica może także wynikać z wieku badanych, ponieważ w grupie rolników przeważały osoby powyżej 50 roku życia (62 proc.).
Co ciekawe, opinie ambiwalentne, dopuszczające zarówno pozytywne jak i negatywne następstwa sytuacji związanej z pandemią, dominują w grupie najmłodszej (18-34 lata) – 30 proc. sądzi, że oba warianty będą możliwe. Im starsza grupa tym bardziej jednostronnie negatywna ocena skutków obecnej sytuacji.